Dziękuję Ci za tak barwną i obszerną odpowiedź... Od czasu do czasu lubię wkroczyć w świat takich brudnych, szpetnych, horrendalnych brzmień. To jakiś, w pewnym stopniu, katharsis. Sporym sentymentem darzę "The Golden Age Of Grotesque" Marilyn Manson'a i właśnie Tool, album "10 00 Days". Slipknot rzeczywiście również jest dobry. Pod względem wyjątkowego "ujęcia" gitary, a właściwie jej brzmienia podpowiem Ci (nieśmiało) twórczość Sepultury i Coal Chamber. Z lżejszych "odcieni" tegoż instrumentu ogromnie cenię Michael'a Franks'a (uwielbiam krążek "Time Together") lub Earl Klugh'a czy też Pat Metheny'ego... ... W potrzebie cieplejszych, zmysłowych nut sięgam po "Smooth Jazz Music Guitar Instrumentals Compilations" (w końcu to moje, ulubione "czarne" klimaty) .
PS. Mateusz, let your guitar drive You wherever You want to...
PS. Mateusz, let your guitar drive You wherever You want to...