Wyobraźmy sobie, że mamy dwóch producentów, którym spodobał się sampel z danej produkcji. Pierwszy decyduje się na zwykłe nagranie z winyla, a drugi ma w planach odtworzenie tego sampla za pomocą muzyków i sprzętu. Zakładając, że pocięli by sampel tak samo to dla słuchacza nie byłoby różnicy. Lecz można jasno stwierdzić, że producent numer dwa wie więcej na temat muzyki, jest wstanie użyć swojego doświadczenia by odtworzyć dane nagranie. Producent numer jeden musi polegać na szukaniu sampli. Jako jedno z kryteriów bym ujął umiejętność przeniesienia wizji do rzeczywistości.
Innym aspektem może być sama umiejętność korzystania z różnych instrumentów. Umiejętność wypowiedzenia i wytłumaczenia tego co się zrobiło, albo co chciałoby się uzyskać od danego muzyka. Umiejętność spełniania wymagań narzuconych z góry. Różnorodność gatunkowa, znajomość psychoakustyki i wykorzystanie jej w produkcji. Każda taka cegiełka przykłada się do obycia w temacie.
Była też mowa o Cage'u. Mimo iż sam korzystam z myślenia algorytmicznego albo losowych wydarzeń przy produkcji, to do Cage jako do muzyka wielkiego szacunku nie mam. Bardziej szanuję go jako pseudo-filozofa. Jeżeli wybierasz nuty za pomocą kości i nie zmieniasz nic po tym jak je rzuciłeś, to nie można nazwać tego kompozycją. W kompozycji musi być celowość, musisz chcieć i umieć osiągnąć dany cel. Inaczej nie będziesz wstanie 'komponować' w ten sposób dobrych utworów, tylko będziesz skazany na przypadek. Ktoś kto jest wstanie wydać kilka albumów, które będą dobre na pewno 'wie więcej na temat muzyki', niż one-hit wonder.
Łatwiej wykazać brak wiedzy, niż stwierdzić dokładnie co jest potrzebne by 'znać się na muzyce', ponieważ jest to temat nieskończenie rozległy. Pojęcie robienia muzyki jest złożone, ale to nie znaczy że nie ma reguł i wszystko jest subiektywne. Nie bez powodu słyszymy praktycznie te same dźwięki i struktury z puli wszystkich możliwych.
Innym aspektem może być sama umiejętność korzystania z różnych instrumentów. Umiejętność wypowiedzenia i wytłumaczenia tego co się zrobiło, albo co chciałoby się uzyskać od danego muzyka. Umiejętność spełniania wymagań narzuconych z góry. Różnorodność gatunkowa, znajomość psychoakustyki i wykorzystanie jej w produkcji. Każda taka cegiełka przykłada się do obycia w temacie.
Była też mowa o Cage'u. Mimo iż sam korzystam z myślenia algorytmicznego albo losowych wydarzeń przy produkcji, to do Cage jako do muzyka wielkiego szacunku nie mam. Bardziej szanuję go jako pseudo-filozofa. Jeżeli wybierasz nuty za pomocą kości i nie zmieniasz nic po tym jak je rzuciłeś, to nie można nazwać tego kompozycją. W kompozycji musi być celowość, musisz chcieć i umieć osiągnąć dany cel. Inaczej nie będziesz wstanie 'komponować' w ten sposób dobrych utworów, tylko będziesz skazany na przypadek. Ktoś kto jest wstanie wydać kilka albumów, które będą dobre na pewno 'wie więcej na temat muzyki', niż one-hit wonder.
Łatwiej wykazać brak wiedzy, niż stwierdzić dokładnie co jest potrzebne by 'znać się na muzyce', ponieważ jest to temat nieskończenie rozległy. Pojęcie robienia muzyki jest złożone, ale to nie znaczy że nie ma reguł i wszystko jest subiektywne. Nie bez powodu słyszymy praktycznie te same dźwięki i struktury z puli wszystkich możliwych.