Hey Shadowfinder. Jeśli chodzi o moje odczucia: podoba mi się Intro; melancholijne Pad'y, lekko astralne, tajemnie „wietrzne”. Moment wkroczenia Hi Hat'ów kreuje lekki niepokój/surowość; celowa desynchronizacja perki (z minimalnie głośnym Kick'iem) również jest świetna (już w finalnym wrażeniu dot. Beat'u); wszelako uciążliwy i wręcz rozwielmożniony Wobble Bass plus specyficznie metaliczny Fx wokalu (zbyt stentorowy; przeważa L kanał); jak też część utworu po Breakdown'ie w swej chaotycznej ekspresji zmusza do refleksji, iż godnym byłoby „cofnąć” jakiś instrument w miksie (lub takowy „porzucić”). Zgodzę się Dawid'em (In-Tegral) w kwestii przestrzeni poszczególnych tonów utworu. Sporo dźwięków kumuluje się na fali; przez co Twój „A Tale For Closed Eyes, według mnie, bardziej męczy niż kusi swą „mrocznością”...
Shadowfinder - A tale for closed eyes |
|